„(...) kobieta nigdy nie może być głodna. Owszem, może głodzić się dobrowolnie i jest to jej święte prawo.
Kiedy jednak dręczy ją głód przez nią nie zaplanowany, należy zrobić wszystko,
by zdobyć kuropatwę, nieco dziczyzny lub przynajmniej kawałek pizzy.
Dobrze widziane są czekoladki, wafelki i owoce tropikalne. W ostateczności – bułka.”
Małgorzata Musierowicz
Poznańskie bułki, z przedziałkiem. Uczciwe, w środku mięsiste. Sycące i bardzo łatwe do przygotowania. Doskonałe na leniwe weekendowe śniadanie. Świetne do zabrania na przekąskę. Można formować duże bułki, lub malutkie bułeczki idealne dla dzieci. Wyobraźcie sobie jak na ciepłej bułce topi się masło. Dodajemy dżem lub miód. Kawę… Hmmmm
Wieczorem w piątek lub sobotę (lub w inny dzień), mieszamy w misce mąkę z cukrem, solą i suchymi drożdżami. Topimy masło, łączymy ze szklanką ciepłego mleka, dodajemy rozbełtane jajko. Wszystko wlewamy do mąki i wyrabiamy ciasto. Powinno wyjść dość zwarte, ale miękkie, sprężyste i gładkie. Jeśli jest za suche możemy dolać ciepłego mleka lub wody.
Ciasto posypujemy mąką, miskę przykrywamy folią i wkładamy lodówki. Tak, tak. Drożdżowe, do lodówki. Rano wstajemy o jakiejś nieludzkiej porze, obudzeni przez dziecko lub po prostu wysypiamy się i zrelaksowani idziemy do lodówki. Ciasto wyrosło.
Można też zamiast wstawiania na noc do lodówki, zostawić ciasto do wyrośnięcia w ciepłym miejscu na ponad godzinę lub nawet dwie.
Ciasto wykładamy na mocno omączony blat. Z podanej porcji formujemy bułki, 8 dużych lub nawet 16 małych. Każdą bułkę nacinamy, ale nie tak po wierzchu, przecinamy prawie do samego dołu bułki. Bułki zostawiamy na około 40 minut do godziny do wyrośnięcia. Zależy jak ciepło mamy w domu i jak duże są bułki.
Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni. Bułki pieczemy kilkanaście minut, te większe nawet 20. Do zrumienienia, można na koniec włączyć termoobieg. Gorące bułki podajemy na zastawiony stół. Nie ma co czekać. Jemy. Smacznego.
Składniki :
7g suchych drożdży
2 łyżeczki cukru
250 ml ciepłego mleka
500g mąki pszennej
mąka do podsypywania
1 płaska łyżeczka soli
1 jajko
20g stopionego masła
Nie dalej niż trzy tygodnie temu, myślałam o pieczeniu "buł" z racji wizyty małego niejadka, który tylko "buły" uważa za godne swego podniebienia. Ale, że trzeba było "czekać, aż wyrośnie", uformować i znowu czekać... nieee, to mnie zniechęciło! Ale te Twoje rumiane buły Karolino! Podane z masełkiem i prosto, po prostu "bułowato" na ścierce przez nadwornego fotografa uchwycone... mmm mniammm! Zachęciłaś mnie :) Teraz już tylko muszę znaleźć odpowiedni moment ;)
OdpowiedzUsuńWiesz przecież jak lubię wypieki które "same się robią". Bruu pożarł cztery bułki jeszcze ciepłe, potem więcej. Polecam i cieszę się, że się podobają ;-)
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńadres bloga otrzymałam od mojego męża, który pracuje z Pani mężem;) Sama jestem z Wielkopolski i tęskniłam za normalną bułką zamiast kajzerki. Ciasto gotowe- jutro pieczemy:) Proszę trzymać kciuki :) Kasia
Cieszę się i oczywiście trzymam kciuki ! Pozdrawiam Karolina
OdpowiedzUsuńUdały się:D fantastyczne:) no i uśmiech męża zaskoczonego w sobotę ciepłymi bułeczkami. Dzięki za przepis, biorę się za następny. Kasia
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo się cieszę !
OdpowiedzUsuńI powodzenia ;-)
pozdrawiam Karolina