czwartek, 28 listopada 2013

Piernik bananowy z polewą czekoladową i powidłami

„A na końcu Jewka przyniosła na dużej paterze trzy rodzaje ulubionego przez wszystkich ciasta, czyli strudla ze śliwkami, makowca i piernik babci Michasi”

Barbara Iskra Kozińska


Piernik bananowy z polewą czekoladową i powidłami

Świat przygotowuje się do świąt. Wszędzie kolędy, choinki i pierniki. I mi taki piernik z powidłami się zamarzył… Ale na szybko, na już. Kolejna sprawa to banany, Syn ma fazę, je milion bananów, albo nie je ich wcale. Brak bananów w domu nie wchodzi w grę jeśli przypada faza na ich jedzenie. Niestety faza mija, a banany zostają. Zapomniane czernieją i marnieją… Wtedy pieczemy chlebek bananowy. 

Takie, przejrzałe banany są super słodkie i fantastyczne do wypieków. Dodatkowo w tym przepisie znów wystarczy skorzystanie z miski, łyżki i ubijaczki (trzepaczki kuchennej). Klasyczny przepis zamiast miodu zawiera cukier i nie ma w nim przyprawy do pierników. Ale to ma być piernik ;-)

Piernik bananowy z polewą czekoladową i powidłami

Banany rozgniatamy widelcem, można zostawić grudki, albo nie, jak lubicie. Do bananów dodajemy roztopione masło i miód. Następnie jajko i ekstrakt waniliowy. Mąkę mieszamy z sodą, proszkiem do pieczenia i przyprawami. Również dodajemy do masy bananowej. Wszystko mieszamy. Jeśli ktoś lubi bardzo słodkie ciasta, proponuję rozważyć dodanie cukru, lub więcej miodu.

Piernik bananowy z polewą czekoladową i powidłami

Mam takie dwie małe formy keksówki, 21 na 11 cm. Są idealne do tego ciasta. Z tej porcji wyjdą dwa niezbyt wysokie chlebki (pierniki). Można użyć większej formy, kształt dowolny i upiec tylko jeden większy chlebek. Pieczemy około 45 minut w 180 stopniach.

Piernik się udał. Jeden pozostał nieozdobiony. Drugi został mianowany pełnoprawnym piernikiem z czekoladą i powidłami. Ciasto przekrawamy na pół. Smarujemy powidłami. W kąpieli wodnej przygotowujemy polewę. To znaczy, ze na rondelku lub garnku z wodą stawiamy miskę i w tej misce roztapiamy czekoladę. Dodajemy masło i mleko. Polewamy piernik, na koniec dekorujemy posiekanymi migdałami. I jakie zdrowe ciasto mi wyszło ;-) I pyszne i wygląda całkiem świątecznie. Smacznego.

Piernik bananowy z polewą czekoladową i powidłami

Składniki:

Ciasto :
    3 banany (im dojrzalsze tym lepiej)
    100 gram masła
    1,5 szklanki mąki pszennej pełnoziarnistej
    4 czubate łyżki miodu
    jajko
    łyżeczka ekstraktu z wanilii
    4 łyżeczki przyprawy do piernika
    1 łyżeczka sody oczyszczonej
    Pół łyżeczki proszku do pieczenia
    Duża szczypta soli
    

Polewa i przełożenie:
    100 gram czekolady
    Łyżka masła
    4 łyżki mleka
    4 czubate łyżki powideł śliwkowych
    Kilka migdałów do dekoracji

wtorek, 26 listopada 2013

Surówka pierwsza, por, jabłko i jogurt

„Gdy na pora przyszła pora
- ludzie go zebrali z pola,
to ucichły wszystkie kłótnie.
Por z talerza patrzy butnie...”

Arkadiusz Łakomiak


Nie ma posiłku bez warzyw. No jakoś tak. Przynajmniej dla mnie surówka to podstawa. Okazało się jednak, że przekonanie niektórych do jedzenia warzyw, a tym bardziej warzyw surowych, łatwe nie jest. Ale to było bardzo dawno temu. I nieprawda ;-)




Szczególnie teraz, kiedy skończyły się już pyszne letnie warzywa, komponowanie surówek nie jest tak proste. Ja posiłkuję się moją bazą. Żelaznym zestawem warzyw i owoców, które zawsze są w domu. Po pierwsze jabłka ;-) No nic nie poradzę, kochamy surówki ze słodka nutą. Po drugie por, kilka marchwi, wiaderko kiszonej kapusty, ogórki kiszone i kawałek kapusty. Są na tyle trwałe, że mogą czekać na swoją kolej w lodówce. Zrobienie surówki dla dwóch, trzech czy nawet czterech osób nie jest czasochłonne. Do bazy warzywnej dochodzi jeszcze jogurt naturalny, olej z pestek winogron, oliwa z oliwek, ocet winny i ocet jabłkowy, a także miód i musztarda. Kiedyś zrobię listę, może komuś się przyda ;-)


Dzisiaj kuchnia serwuje ulubioną surówkę Nadwornego Fotografa, porową z jabłkiem. Jest bardzo prosta i szybka, składniki jak już pisałam są na tyle trwałe, że nie ma problemu z kupieniem ich i trzymaniem w lodówce na wszelki wypadek. Jabłka mamy w domu zawsze, pory w sumie też i jogurt naturalny.




W misce mieszamy 200 ml jogurtu z solą i pieprzem. Białą część pora kroimy bardzo cienko w półtalarki, jabłko ze skórką ścieramy na tarce o grubych oczkach. Nie wyrzucamy zielonych liści pora. Mogą chwile poczekać i świetnie nadadzą się, jako składnik nadzienia do tarty, makaronu z warzywami czy też curry, szczególnie zielonego, pięknie się komponują. Pora, i jabłko mieszamy z sosem jogurtowym. Surówka jest i słodka i ostra i chrupiąca. Gotowe ;-) Smacznego.


Składniki :
 

Warzywa i owoce :
          Por (jasna część)

          Jabłko
Sos :
           
          Jogurt naturalny
          Sól i pieprz do smaku

niedziela, 24 listopada 2013

Makaron smażony z warzywami i sosem sojowym

„Sos sojowy zamienia jedzenie w danie chińskie, a czosnek czyni je smacznym.”

Alice May Brock

Makaron smażony z warzywami i sosem sojowym

Przepis dedykowany. Przy okazji przepisu na łososia padło pytanie o makaron, z którym był podany. Jest to moja wariacja na temat makaronu po chińsku, że tak powiem. Klasycznie przygotowywany w woku, z racji braku klasycznego woka i marnych szans na prawidłowe użycie go w warunkach domowych nie wchodzi w grę, pozostało danie li jedynie danie inspirowane kuchnią chińską. Ale nadal smaczne, a to jest najważniejsze.
Makaron smażony z warzywami i sosem sojowym

Potrzebujemy makaron, w tym przypadku wykorzystałam pół paczki pełnoziarnistego pszennego makaronu, czasami jest to makaron soba, czyli makaron z mąki gryczanej, czasami makaron ryżowy. Makaron w tym przypadku stanowi dodatek do dania stąd pełnoziarniste spaghetti, które zostało z dnia poprzedniego było idealne.

Odnośnie warzyw, gorąco polecam mieć zapas w lodówce, pory, cebula, papryka, kawałek kapusty, marchew. Kupując pora nie wyrzucajcie zielonych liści. Są świetne do tego dania czy też do tarty. Biała część może powędrować do surówki lub zupy krem ziemniaczano - porowej. 
Makaron smażony z warzywami i sosem sojowym

Makaron gotujemy, nie rozgotowujemy. Odcedzamy lub po prostu wyjmujemy z lodówki resztkę makaronu „z wczoraj”. W przypadku tego dania ze względu na szybkość smażenia, wszystkie składniki przygotowujemy na samym początku. Kroimy warzywa w piórka, słupki, plasterki, cienko raczej. Czosnek siekamy w cienkie plasterki, imbir ścieramy na tarce. Chili możemy drobno posiekać, albo pokroić w plasterki. Warzywa dowolne, u nas z reguły to co akurat mamy w lodówce. Odnośnie przypraw, sos sojowy jest słony, czosnek, chili i imbir ostre. Nic więcej nie potrzeba.

Makaron smażony z warzywami i sosem sojowym

Rozgrzewamy patelnię, na gorący olej wrzucamy czosnek, imbir i chili. Po około 30 sekundach dorzucamy warzywa. Smażymy chwilę, podlewamy dwoma łyżkami sosu sojowego, smażymy jeszcze chwilę i kiedy sos odparuje dolewamy kolejne dwie łyżki. Można dodać kilka łyżek wody, sam sos sojowy będzie za intensywny. Warzywa mają lekko zmięknąć, lekko. Lubimy kiedy są nadal chrupiące. Do podsmażonych warzyw dodajemy makaron i resztę sosu sojowego. Podgrzewamy przez kilka minut i już. Posypujemy ziarnami sezamu. Gotowe.

Składniki:

    pół paczki makaronu
    2 łyżki oleju z pestek winogron
    6 łyżek jasnego sosu sojowego

    kilka łyżek wody
    4 pieczarki
    pół czerwonej papryki
    pół czerwonej cebuli
    2 ząbki czosnku
    2 cm świeżego imbiru
    świeże papryczki chili

    ziarna sezamu do posypania

piątek, 22 listopada 2013

Pikle, czyli warzywa wszelakie w przepysznej zalewie

„Ofiarą węgierskiego smutku i niechęci do życia padają przede wszystkim warzywa – synonim świeżości, zdrowia i lekkości. Warzywo trzeba zabić, upolować jak zwierzę, wszystko co żywe, zawierające witaminy, należy z tego życia i zdrowia wypatroszyć, utopić w occie lub udusić w zasmażce ze smalcu i mąki.”

Krzysztof Varga

Pikle, czyli warzywa wszelakie w przepysznej zalewie

Każda historia ma jakiś początek. Ta zaczęła się przy okazji podróży w malownicze okolice Olsztyna, kiedy to rozmowa zeszła na pikle, a właściwie wszystko przez Siostrę Anielę i jej przepisy. Nie rozumiecie ? Nieważne ;-) Tak to właśnie było. Dodatkowo kolejny odcinek Jamiego polecił pikle, jako świetne rozwiązanie na wykorzystanie warzyw zalegających w lodówce. I jeszcze przypomniała się przeszłość, babcia też robiła pikle. Cóż było począć, zinwentaryzować warzywa w lodówce i kupić ocet !

Pikle, czyli warzywa wszelakie w przepysznej zalewie

Bierzemy warzywa, kawałek cukinii, cebulę, kilka różyczek kalafiora, fasolkę szparagową, szlotki, marchew, dynię, ogórki, kilka pieczarek.... Do tego garść ziaren pieprzu, kolendry i gorczycy. Kilka ząbków czosnku. Papryczkę chili… Czyli wszystko niemalże co znajdziecie w lodówce.

Pikle, czyli warzywa wszelakie w przepysznej zalewie

W rondelku zagotowujemy trzy szklanki wody, doprowadzamy do wrzenia, zmniejszamy ogień i wkładamy obrane ząbki czosnku, gotujemy przez kilka minut. Następnie dodajemy ocet, sól i cukier. Zagotowujemy ponownie. Garnek zdejmujemy z ognia, czosnek wyjmujemy z garnka.
 
Przygotowujemy dwa litrowe słoiki. Należy je umyć i osuszyć.  Do każdego słoika wkładamy połowę ząbków czosnku i po połowie przypraw. Ja do jednego słoika włożyłam całą papryczkę chili, a do drugiego pół i to w plasterkach. Słoiki zapełniamy warzywami, można je pokroić w fantazyjne kształty, układać warstwami lub na baczność. Wszystko można. Lubię takie przepisy ;-)
 
Płyn w rondelku doprowadzamy ponownie do wrzenia, gorącym zalewamy warzywa. Studzimy. Przechowujemy w lodówce. Można jeść już na drugi dzień. Przechowywać nie dłużej niż trzy miesiące. Pikle zostały poddane testom i ocenione. Pyszne ! Jedynie następnym razem dodam więcej czosnku, chili i może ze 2 łyżki miodu ;-)

Pikle, czyli warzywa wszelakie w przepysznej zalewie

Składniki zalewy :
     3 szklanki wody
     1,5 szklanki octu
     8 obranych ząbków czosnku
     Duża, czubata łyżka soli
     Duża, łyżka cukru
     1 łyżeczka nasion kolendry
     1 łyżeczka nasion gorczycy
     1 łyżeczka czarnego pieprzu
     2 liście laurowe
     10 ziarnek ziela angielskiego
     Pół chili pokrojone w plasterki
     Chili w całości
     Opcje dodatkowe:
     * można dodać więcej czosnku
     * można dodać dwie łyżki miodu
     * zamiast pół, całe chili w plasterkach

Warzywa :
     Ćwiartka kalafiora
     Mała cukinia
     5 pieczarek
     Czerwona papryka
     Żółta papryka
     3 czerwone cebule

środa, 20 listopada 2013

Wędlina parzona (schab), czyli coś pysznego do chleba

„I co z tego, że mamy tylko wieprzowinę? Jeżeli to wszystko, co jest do dyspozycji, zaczarujmy ją i niech to będzie najlepszy schab, jaki kiedykolwiek przyrządzono.”

Jonathan Carroll
Wędlina parzona (schab), czyli coś pysznego do chleba

Przyznaję się, czytam etykiety. Czasem nie powinnam, bo lista jest długa i zawiera składniki o których wolałabym nie wiedzieć, że są w środku ;-) I tak jest też z wędlinami, stąd mój zachwyt, że nawet bez specjalnego doświadczenia można zrobić samemu kawałek mięsa do chleba.

Wspominałam już o Galerii Potraw? Wspominałam. To tam pojawił się przepis, z którego często korzystam. Pochodzi z książki "Mięsa duszone i gotowane na 100 sposobów” i pierwotnie dotyczył schabu parzonego w ziołach. Jednak przyznam, że zgodnie z przepisem zrobiłam schab raz. Rodzina orzekła, że smaczne, ale za bardzo ziołowe. Kolejne próby to już nasze ulubione smaki. Potrzebujemy mięso, ściereczkę, dwa kawałki sznurka i przyprawy.

Kolejna sprawa to sam schab, generalnie nie przepadam, pieczony często jest suchy i jakoś tak rzadko gości na naszym stole. A tu proszę. Niespodzianka. Schab parzony jest miękki, wilgotny i pyszny. Czyli kupujemy schab. Kawałek mniej więcej kilogramowy, wybieramy taki niezbyt gruby.

Wędlina parzona (schab), czyli coś pysznego do chleba

Mięso myjemy i suszymy. Czosnek obieramy i drobno siekamy lub jak u mnie kroimy w plasterki, można też przepuścić go przez praskę. Do czosnku dodajemy sól i pozostałe przyprawy. Mieszamy i nacieramy nimi mięso. Teraz ściereczka. Potrzebujemy kawałek czystej bawełnianej ściereczki, albo gazy. Na tyle duży, żeby natarte przyprawami mięso dało się w nie zawinąć. Mięso zwijamy bardzo ciasno w ściereczkę, końce ściereczki zbieramy i związujemy sznurkiem. Powstanie taki duży cukierek. Zawiniątko wkładamy do lodówki na dobę. Przy okazji żegnamy się ze ścierką czy tez kawałkiem gazy. Już nigdy nie uda się jej doprać. Ja mam taka jedną odłożoną specjalnie do parowania. Wyprana i wysuszona wygląda…. No, nie wygląda. Wspomnę jeszcze, że próbowaliśmy już polędwiczek wieprzowych, czas parowania około 20 minut i karkówki, tu musi być bardzo chudy kawałek i będzie potrzebował ponad godzinę. Polędwiczki bardzo polecam, można je dużo krócej marynować. Któregoś dnia polędwiczki trafiły do ścierki i lodówki około godziny 18, a do parowara koło północy. Rano były jak znalazł do śniadania.

Wędlina parzona (schab), czyli coś pysznego do chleba

Mięso będziemy parować. Można użyć naczynia do parowania, można włożyć taką metalową wkładkę do garnka, ale można też sposobem naszych babć, wziąć ścierkę lub gazę i zawiązać ją na garnku z wodą. Ja używam parowara. Mój kawałek schabu ważył 800 gram, nie był specjalnie gruby i spędził w parowarze równo 40 minut. Po tym czasie został wyjęty i pozostawiony do ostygnięcia. Kiedy lekko ostygł odwiązałam ściereczkę i gotowe. Można jeść jeszcze ciepłe. Wspaniałe na obiad, do chleba. Użyte przyprawy to tylko sugestia, można dać dowolne zioła, suszoną paprykę, ziele angielskie i liście laurowe, majeranek. Przechowywać w lodówce.

Składniki:
    Kilogram schabu bez kości
    Łyżka soli
    5 ząbków czosnku
    2 łyżki czerwonej czubrycy
    2 łyżki suszonych pomidorów
    Łyżeczka pieprzu

niedziela, 17 listopada 2013

Łosoś smażony, marynowany w sosie sojowym, miodzie i oleju sezamowym

„Łosoś, płynąc pod prąd, stracił czujność.
Zapomniał o wszystkim w iskrzącym, rwącym potoku.
Oślepł.
Zapomniał o czasie.
A przecież wszystko tak dobrze się układało.
W zgodzie z przyrodą, z naturą.
Przyrodzie nie można nic zarzucić.”

Asta Põldmäe

Łosoś smażony, marynowany w sosie sojowym, miodzie i oleju sezamowym

Ryby to jeden z naszych przysmaków. Szczególnie mój i Synka, śledzie, makrela, sola, no i łosoś. Wyjątkowo wdzięczny, łatwo dostępny i ma mało ości. Próbowaliśmy łososia w panierce, pieczonego, klasycznie doprawionego solą, pieprzem i cytryną. I któregoś dnia spróbowaliśmy to cudo. Połączenie sosu sojowego, z czymś słodkim… Do tego sezam. Bardzo fajne połączenie, a co najważniejsze, szybkie i proste.

Łosoś smażony, marynowany w sosie sojowym, miodzie i oleju sezamowym

Potrzebujemy sos sojowy, olej sezamowy i syrop klonowy, ewentualnie zastępczo miód ;-) Z tych składników tworzymy marynatę. Dla lepszego efektu dodajemy kilka kropel cytryny. Soli nie trzeba, pieprz jeśli ktoś potrzebuje to jak najbardziej, odrobinę. Z reguły używam ciemnego sosu sojowego, łosoś ma wtedy taki piękny ciemny kolor, ale wiecie jak to jest, łosoś pokrojony, w miseczce syrop klonowy i sok z cytryny, a buteleczka z sosem sojowym ciemnym prawie pusta ;-)
Łosoś smażony, marynowany w sosie sojowym, miodzie i oleju sezamowym

Potrzebujemy około pół kilograma łososia, ale to jest już waga filetów bez skóry. Sporo, ale cóż zrobić, jak się ma łososiożerną rodzinę. Jutro będą naleśniki, dla równowagi. Łososia filetujemy, zdejmujemy skórę i kroimy w zgrabne paseczki. Wtedy łosoś szybciej się zamarynuje i szybciej usmaży. Jak tylko najmłodszy podrośnie wrócimy do większych kawałków ze skórą. Ale póki co, tak jest idealnie.

Zazwyczaj używam więcej ciemnego sosu sojowego, ale jak na złość tym razem się skończył. Sos sojowy jasny nie daje tak pięknego koloru, więc jeśli możecie zmieńcie proporcje albo użyjcie tylko ciemnego sosu sojowego. Na koniec posypujemy ziarnami sezamu. Można je wcześniej uprażyć. 
Łosoś smażony, marynowany w sosie sojowym, miodzie i oleju sezamowym

Łososia marynujemy minimum godzinę, po tym czasie smażymy go nie za długo, w środku ma być wilgotny. Łososia podajemy z ryżem lub makaronem smażonym z warzywami. Danie jest w sumie szybkie i bardzo smaczne. A jeśli jakimś cudem zostanie wam trochę łososia, można go dodać do sałatki lub zjeść z pieczywem. Smacznego.

Składniki :

     Pół kilograma łososia (filety bez skóry)
     5 łyżek sosu sojowego jasnego
     1 łyżka sosu sojowego ciemnego
     1 łyżka syropu klonowego lub płynnego miodu
     1 łyżka oleju sezamowego
     1 łyżka soku z cytryny

poniedziałek, 11 listopada 2013

Pieczone żeberka w miodowej glazurze

"Nie kuś mnie jabłkiem żeberko ty moje 
– Nie zakazano nam przecież kielicha, 
Który otwiera ukryte podwoje Raju"

Jacek Kaczmarski

Pieczone żeberka w miodowej glazurze

Żeberka pieczone czyli "mięsko z kostką", tak to się u nas nazywa. Dotąd mało popularne, gdyż, azali część domowników odmawiała konsumpcji ;-) Postanowiłam przygotować żeberka tak aby zadowolić nawet najwybredniejsze domowe podniebienia. Moim orężem stały się powidła śliwkowe, ketchup, sos sojowy i miód. Wyszły pyszne, soczyste, chrupiące, lepkie od sosu kawałki. No i zjedli, nic nie zostało i mogłam zrobić je po raz kolejny, bo poprzednie nie doczekały sesji fotograficznej.

Pieczone żeberka w miodowej glazurze Przepis prosty, kupujemy żeberka, najlepiej takie mięsne i kroimy je na kawałki, każdy z indywidualną kostką. W dużym plastikowym worku (lub w misce) mieszamy składniki marynaty, dodajemy żeberka i mieszamy. Worek lub miskę umieszczamy w lodówce i zapominamy o nim na kilka godzin, a najlepiej na całą noc.

Dnia następnego bierzemy spore naczynie do zapiekania, tak żeby żeberka ładnie w jednej warstwie leżały, zalewamy marynatą i pieczemy w 180 stopniach. Naczynie musi być szczelnie zawinięte folią. Po godzinie, podkręcamy temperaturę do 200 stopni. Żeberka wyjmujemy z piekarnika, sos z naczynia zlewamy do rondelka, zostawiamy trochę żeby żeberka nie przywarły do dna naczynia. Żeberka teraz już odkryte wkładamy do piekarnika, w tym czasie redukujemy sos. Kiedy ładnie zgęstnieje, możemy dodać jeszcze łyżkę powideł, ale niekoniecznie. Wyjmujemy żeberka z pieca, bierzemy pędzelek i smarujemy je sosem, lekko solimy ;-) Potem znowu do pieca, pieczmy tak w sumie z pół godziny obracając je, na koniec możemy włączyć termoobieg. Mają skwierczeć, lepić się i być ujmująco chrupkie z zewnątrz i miękkie w środku, mięso samo ma odchodzić od kostki, smacznego !

Pieczone żeberka w miodowej glazurze Składniki:

         1,5 do 2  kilogramów żeberek wieprzowych
         Duża łyżka miodu
         Dwie łyżki powideł śliwkowych
         Dwie łyżki sosu sojowego
         Cztery łyżki keczupu
         Sól i pieprz do smaku

czwartek, 7 listopada 2013

Owsiane batoniki śniadaniowe

„Osiołkowi w żłobie dano,
W jeden owies, w drugi siano.”

Aleksander Fredro

Owsiane batoniki śniadaniowe

Uwielbiam płatki owsiane i batoniki owsiane i suszone owoce… I niestety większość batoników, które można zakupić, ma w składzie poza płatkami sporo nieinteresujących mnie rzeczy. Syropy glukozowo-fruktozowe, jakieś słodziki, skrobie no i orzechy mają. Co je już zupełnie dyskwalifikuje.

Owsiane batoniki śniadaniowe
I tu z pomocą przychodzi przepis Nigelli, przez lata trochę go zmodyfikowałam, dostosowałam wagę ziarenek do polskiej puszki z mlekiem skondensowanym i już. Piekę co jakiś czas. Do przedszkola Synkowego upiekłam, do Zakładki pojechały. Były, razem z Paluchami Wiedźmy poczęstunkiem dla Małych i Dużych Gości na Halloween w Zakładce i w Zajęciach Między Kreskami. Pyszne były ;-) Łatwe i szybkie w przygotowaniu i co najważniejsze, to całkiem zdrowa przekąska jest. Batoniki można dostosować do siebie, osoby uczulone na orzechy dają migdały, pomijamy rodzynki jeśli ktoś nie lubi, kokos też nie jest konieczny. Na puszkę mleka potrzebujemy ok. 900 gram ziarenek, różnych. 

Płatki owsiane i bakalie mieszamy razem, migdały najlepiej takie ze skórką siekamy grubo, rodzynki wybieramy raczej mniejsze, będą się wygodniej kroić. Kiedyś dodałam kandyzowanego melona pokrojonego w kostkę, też fajnie ;-)

Owsiane batoniki śniadaniowe
W dość sporym garnku lekko podgrzewamy mleko skondensowane, do ciepłego mleka dodajemy płatki z bakaliami i mieszamy dokładnie. Piekarnik nagrzewamy do 130, 150 stopni. Blachę taką z piekarnika wykładamy papierem do pieczenia. Na papierze umieszczamy mieszankę mleczno-ziarenkową. Nie ugniatamy, wyrównujemy lekko powierzchnię i to powinno wystarczyć. Blachę wkładamy do piekarnika na około jedną godzinę. Pod koniec można podwyższyć temperaturę i włączyć termoobieg. Batoniki pięknie się zarumienią, ale trzeba ich wtedy pilnować, lubią się przypalić. 

Owsiane batoniki śniadaniowe

Blachę wyjmujemy z piekarnika i lekko studzimy. Po około 15 minutach do pół godziny bierzemy duży, szeroki ostry nóż i wykrawamy prostokątne batoniki, wielkość jaką lubicie. Na koniec część papieru do pieczenia tniemy w prostokąty, szykujemy sznurek i zawijamy każdy batonik osobno. Piękne są, prawda? I dzieci się zajadają ;-)

Składniki :
                    puszka słodzonego mleka zagęszczonego 530 gram
                    350 gram płatków owsianych zwykłych
                    100 gram wiórków kokosowych
                    150 gram suszonej żurawiny i rodzynek
                    170 gram mieszanki nasion (słonecznik, sezam, mak)
                    130 gram migdałów
        

niedziela, 3 listopada 2013

Baba ghanoush, pasta z bakłażana


„Wątpię, czy można stłamsić wyobraźnię.  
Jeśli wykorzeni się ją całkowicie u dziecka, wyrośnie z niego jedynie bakłażan.”

Ursula K. LeGuin

Baba ghanoush, pasta z bakłażana
Fajna nazwa prawda? Nadal nie umiem jej prawidłowo wymówić, ale nic to, ważne, że pasta jest pyszna i bardzo łatwa do przygotowania. Potrzebny będzie bakłażan, pasta sezamowa i trochę przypraw. Urok prostoty.

Baba ghanoush, pasta z bakłażana

Bakłażana pieczemy, można w całości, można przekroić go na pół. Wkładamy do bardzo mocno nagrzanego piekarnika na trochę ponad pół godziny jeśli jest przekrojony lub dłużej jeśli pieczemy w całości. Nie przejmujemy się tym, że skórka zbrązowieje okropnie i tak jej nie będziemy potrzebować. Potrzebujemy za to miękki kremowy miąższ. Ja czasem bakłażana owijam elegancko w folię aluminiową i wstawiam do małego naczynia do zapiekania pionowo. Robię tak kiedy w piekarniku już cos się piecze i bakłażan po prostu stoi sobie w kąciku i się piecze, tak przy okazji. Trzeba mu wtedy dać więcej czasu, ale za to nie trzeba ponownie nagrzewać piekarnika. 

Baba ghanoush, pasta z bakłażana

Miękki miąższ bakłażana odciskamy z nadmiaru płynu, skórkę wyrzucamy. Miąższ możemy albo bardzo drobno pokroić, albo wrzucić do blendera. Do gotowej masy bakłażanowej dodajemy pozostałe składniki i mieszamy. Pastę schładzamy w lodówce. Dla lepszego efektu wizualnego, polewamy pastę oliwą i posypujemy wędzona papryką. Może trochę pomogą ;-) Podajemy z pieczywem, jako dip, albo dodatek do potraw z grilla.

Baba ghanoush, pasta z bakłażana
Składniki :
           1 duży bakłażan
           3 lub 4 łyżki pasty tahini z ziaren sezamu
           sok z połowy cytryny
           oliwa z oliwek – kilka łyżek
           2 ząbki czosnku
           2 łyżeczki mielonego kuminu
           łyżeczka mielonek wędzonej papryki
           sól i pieprz do smaku